niedziela, 17 lutego 2013

#10

[Maja]
Obudził mnie krzyk, płacz i tłuczone szkło. Odrzucając niedbale kołdrę na bok zbiegłam po śliskich, świeżo wypastowanych schodach. W kuchni klęczała moja mama z niebieską ściereczką i niedbale zbierała kawałki.....kubka... tak to chyba był kubek. Chwyciłam pierwszą lepszą zmiotkę i nie mówiąc nic pomogłam w czyszczeniu posadzki. Moja rodzicielka również się nie odzywała. Coś było nie tak.
- Mamo?- brak odpowiedzi- Mamo?- znów cisza- Mamo!
Zachrypnięty od szlochania głos wprawił mnie w niemiłe dreszcze.
-Słu..słuch...słucham córciu?- zapytała, ocierając spływający tusz do rzęs.
-Co się stało? Czemu płaczesz? Nie każ mi się też popłakać... Mamo...
-Ni..nic. Wszystko jest dobrze. Nie przejmuj się, to był tylko wypadek....
Czy ja wyglądam na idiotkę? Czy mam wytatuowane "możecie mnie okłamywać, przecież i tak uwierzę"?! Przytuliłam rodzicielkę chowając twarz w jej włosach o zapachu mięty. Czyli takich jak zawsze.
-Nie oszukuj... proszę. 
-Ale ja..
-Powiedziałam nie oszukuj.- popatrzyłam na nią z powagą. Nie czas na żarty. Siadając przy stole usłyszałam ciche westchnięcie.
-Dobrze..ale to nie jest łatwe...
-Zamieniam się w słuch.

[Zayn]

Obudziłem się i pierwsze  co poczułem to cholerny ból głowy. Kac morderca. Dosłownie "zwlokłem" się z kanapy na której spałem z Niall'em, Louis'em i Liam'em. Reszta wylądowała na podłodze.
Chwyciłem butelkę z wodą i w mgnieniu oka opróżniłem ją całkowicie. Wszystkie wczorajsze momenty zaczęły układać się w logiczną całość. Zaśmiałem się wspominając ten wieczór.

Retrospekcja...

-No Harry, teraz ty kręcisz butelką!- krzyknął nieźle "wstawiony" już Niall. Właściwie wszyscy byli już po kilku kolejkach, dlatego atmosfera była tak luźna, że nawet gdyby wszyscy się rozebrali i zaczęli tańczyć na stołach nie zrobiłoby to większego wrażenia.
-No to szalejemy!- pusta szklana butelka po wódce poszła w ruch. Louis.
-Prawda czy wyzwanie?
-No niech będzie tym razem prawda. Jak szaleć to szaleć- wychrypiał chłopak.
-Hmm... czego jeszcze o tobie nie wiemy? MAM! To powiedz nam, co sądzisz o pięknej organizatorce naszego "spotkania"?
BooBear spojrzał na Alex słodko się uśmiechając. Przyjrzał jej się od stóp do głowy po czym rzekł:
- Uważam.... to znaczy myślę... to znaczy wydaje mi się...
-LOUIS!- cała piątka krzyknęła ze śmiechem.
-No okej okej. Myślę, że Alex jest cholernie śliczną dziewczyną, poza tym jest miła, utalentowana i ma uroczy uśmiech.. uwielbiam też te jej niebieskie jak ocean oczy... są śliczne.
Widać było jak policzki nastolatki nabrały czerwonawej barwy. Chłopaki jedynie się uśmiechnęli i odkręcili kolejną butelkę mocnego trunku.

Koniec retrospekcji...

Reszta towarzystwa zaczynała się powoli budzić, w czasie gdy starałem się ogarnąć salon... jeżeli tak można nazwać ten jeden, wielki śmietnik. Wszędzie walały się opakowania po chipsach, popcornie i oczywiście puste opakowania po piwie czy wódce. Zapach też nie przyciągał... zmieszanie papierosów których wypaliłem chyba z 15 oraz nieprzyjemnej, ostrej woni alkoholu przyprawiało o mdłości. Otworzyłem kilka okien, dziękując Bogu za dobrą, słoneczną pogodę na zewnątrz. Śnieg powoli topniał, a natura budziła się do życia.

[Maja]
Godzina 16.30..

Zdenerwowana chodziłam wciąż po pokoju obmyślając plan idealny. Rewanż za całe zło, którego nawet nie byłam świadoma. Rewanż tak idealny, że prawie niemożliwy. Rewanż tak perfidny, że sama mogłabym się go bać. Jedna zmiana, jedna znajomość i twoje życie może zmienić się nie do poznania. Wracasz do domu i nie zastajesz niczego co zostawiłaś przed wyjazdem. Tak jakby ktoś spalił wszystkie twoje wspomnienia i jeszcze szyderczo się z ciebie śmiał. Nie widziałam co należało robić, czułam się bezsilna. Bezsilna, a zarazem najodpowiedzialniejsza z całej trójki. Zabrałam telefon i czym prędzej wybiegłam na świeże powietrze. Słońce idealnie okalało każdą część odkrytego ciała, a zapach kwiatków przy każdym z chodników ekscytował z każdą minutą coraz bardziej. Wybrałam znany już od dawna numer i po kilku sygnałach doczekałam się odpowiedzi.
-Halo?
-Tu Maja, potrzebuję twojej pomocy.

____________________________________
KOCHANI!
JESTEM, ŻYJĘ, MAM SIĘ ŚWIETNIE! 
Pewnie mnie nienawidzicie za to, że tak bardzo zaniedbałam bloga, miałam dodać rozdział 10 wcześniej, ale nie mogłam znaleźć nawet chwili czasu, żeby było dobrze.
Cóż, co do rozdziału... robi się ciekawiej, prawda?
Nie myślcie, że wszystko będzie oczywiste, życie nie jest proste.
Poza tym pojawiła się ankieta po prawej stronie bloga. Oddajcie głos, proszę.
Pozostawicie również komentarz? To znaczy bardzo dużo, bo wiem że mam dla kogo pisać.
twitter: @thatuglyone__

Lot's Of Love





czwartek, 7 lutego 2013

WRESZCIE ZWIASTUN

Misiaki,
dzisiaj niestety nie będzie rozdziału, muszę go jeszcze odrobinkę "dopieścić". Jednak żeby nie zawieść  zostawiam Was tutaj z nowiuteńkim zwiastunem. Jeszcze gorący, dokończony 5 minut temu <3
Łapcie kochani i napiszcie co sądzicie xx

A obiecuję że rozdział 10 pojawi się jak najszybciej <3

Zostawicie komentarz? Motywuje mnie to do dalszego pisania xx.

Twitter : www.twitter.com/thatuglyone__


wtorek, 5 lutego 2013

Zwiastun

KOCHANI !
Wybaczcie tę długą nieobecność, ale miałam duuuuużo na głowie! Wybaczcie mi!
Wpadłam na świetny pomysł, mianowicie taki, iż zrobię zwiastun <3
Poza tym rozdział 10 jest w pracy i pojawi się już niedługo... możliwe że już jutro <3
Macie jakieś pytania?
Wszystkie możecie kierować na mojego twittera :
https://twitter.com/thatuglyone__
To do usłyszenia,
xx

piątek, 25 stycznia 2013

Pytanie.

Dzisiaj przychodzę do Was z pewnym pytaniem .. nie wiem czy kontynuować bloga.
          Pierwszą sprawą jest to że wcale nie komentujecie. Serio , to przykre, że widzę jak blog jest obserwowany , ile ludzi wchodzi , ale nie napiszecie nawet słowa co wam się podoba , a co byście zmienili.
         Kolejne jest to , że piszę bloga ( www.my-own-way-to-heaven.blogspot.com) i to naprawdę pochłania dużo mojego czasu i pasji. Aktualnie niedługo będę częścią innego projektu , innego bloga , innej opowieści . Tym razem nie o 1D jednak o Justinie , a on również będzie pokazany w zupełnie innej perspektywie.
        Naprawdę nie wiem czy pisać dalej , bo faktycznie mam plan na to opowiadanie , wiem jak go zrobić , wiem co chcę osiągnąć . Tylko nie wiem czy mam dla KOGO pisać.
         Jeżeli możecie i nie zignorujecie mnie po raz kolejny napiszcie mi tutaj bądź przy rozdziale czy czytacie, czy mam to kontynuować czy poprostu dać sobie spokój.
Dzięki , kocham Was,
xoxo

czwartek, 24 stycznia 2013

#9


 [MAJA]

Siedząc w samolocie patrzyłam w otchłań za oknem . W oczach miałam łzy, a ręce nadal drżały . Jak to możliwe że nie umiem się pożegnać , wyjeżdżając nawet na tydzień ? Jak to możliwe że moje serce rozpadło się widząc ten smutek w oczach chłopaków ?  Scena pożegnania ciągle przewijała się w mojej głowie, żeby ciągle wywoływać u mnie płacz.

 - Przyszłam się pożegnać. Wyjeżdżam.
Tak jak chłopcy byli szczęśliwi , to teraz patrzyli na mnie jakbym zniszczyła coś cholernie ważnego . Pierwszy odezwał się Louis .
- Że chwila .... że jak ?! Przesłyszałem się ?! 
- Lou , spokojnie ... ja wyjeżdżam tylko na tydzień . Wiecie , rodzinne sprawy itp. Czas odwiedzić rodziców - blado się uśmiechnęłam. Chyba to nic nie dało. Piątka przyjaciół nadal patrzyła tak , jakby zobaczyła ducha. Chwilę potem podeszli do mnie i się przytulili. Wiedziałam że będzie mi tego brakować , ale udawałam że wszystko jest okej. Tak naprawdę , rozrywało mnie od środka.
- Ale wrócisz , prawda ? Obiecaj mi , że wrócisz , obiecaj - głos Zayna , przyprawił mnie o dreszcze . 
- Pewnie że tak , głupolu. Przecież nie mogę zostawić Alex na pastwę Was pięciu , hah - udawanie naprawdę wychodziło mi całkiem nieźle, może powinnam zastanowić się nad aktorstwem ? 
Jeszcze raz uściskałam chłopaków i tłumacząc się pośpiechem wyszłam z ich domu. Gdy drzwi się zamknęły , natychmiastowo zaczęłam płakać. Nie da się opisać tego , co poczułam. 

Wracając do rzeczywistości , po raz kolejny otarłam twarz , pogniecioną już chusteczką. Oparłam się , siedzenia w business klasie były naprawdę wygodne. Przymknęłam oczy , a na uszy założyłam słuchawki i włączyłam wolną muzykę. Potrzebowałam wyciszenia , spokoju . „Be Alright” całkowicie mnie rozluźniło , jak zawsze. Mimo że nie byłam fanką Justina , to podziwiałam go za to jak spełniał marzenia i dążył do celu. Nie wspominając o pięknej barwie jego głosu , oczywiście. Nawet nie zauważyłam kiedy odpłynęłam w baśniową krainę snów.
Obudziła mnie dziewczyna siedząca obok . Miała nie więcej niż 20 lat . Przecierając oczy , uśmiechnęłam się lekko i grzecznie podziękowałam. Samolot szykował się do lądowania. Gdy już było po wszystkim , zabrałam swoją torbę i jako pierwsza wyszłam na lotnisko. Miałam nadzieję , że tata pamiętał żeby mnie odebrać. Zabrałam walizkę i przeszłam przez odprawę. Właśnie ,gdy miałam telefonować do ojczyma zauważyłam jak do mnie macha. Uśmiechnęłam się pod nosem. Trzeba przyznać trochę się zmienił ... chyba. A może zbyt długo go nie widziałam ? Nieważne.
 - Maja , kochanie, jak ty pięknie wyglądasz - uśmiechnęłam się oddając tacie bagaż. Ojczulek nigdy nie szczędził miłych słów, przecież byłam jego najcudowniejszą księżniczką.
- Dzięki , tatku , ty też się całkiem nieźle trzymasz.
W mgnieniu oka znaleźliśmy się w samochodzie. Musiałam przyznać , że rodzice prowadzili się całkiem nieźle. Czarny mercedes zachwycał designerskimi dodatkami oraz nie szczędził na wygodzie. Podziwiając panoramę Miami , zachwycałam się nieustającym słońcem i rześkim powietrzem. W pewnej chwili straciłam rachubę czasu , ale myślę że do domu jechaliśmy około 15 minut. Mama stała już progu , podekscytowana jak nigdy i gdy tylko zauważyła że wysiadam podbiegła i mocno mnie do siebie przytuliła , dając słodkiego buziaka we włosy.
"Cudowna rodzinka" ta, jasne.
- Kochanie , nie widzimy się pół roku a ty zdążyłaś się tak zmienić ?! Słońce, niedługo cię nie poznam.
Zachichotałam wchodząc do przestronnej , jasnej kuchni. Poprosiłam o herbatę i usiadłam na jednym z miękkich krzeseł, pisząc jednocześnie sms-a do przyjaciółki i chłopaków. Obiecałam im przecież , że poinformuję ich od razu gdy przyjadę.
-Więc .... mamo , jak wam się tutaj żyje ? - spojrzałam  , przygryzając delikatnie wargę.
- Nie mogliśmy wybrać lepiej ! Londyn nas przytłaczał a tutaj wreszcie jesteśmy wolni .Tata dostał awans , a i ja nie mogę narzekać na warunki pracy . Szkoda tylko że ciebie z nami nie ma, ale dobrze ci się układa ?
-Cóż, Alex i ja dajemy sobie świetnie radę. Ostatnio poznałyśmy fajnych chłopaków z zespołu One Direction , może kojarzysz ? Są na prawdę przemili, świetnie spędza sie z nimi czas.
- Tak słyszałam o nich . Często w radiu czy telewizji są programy na ich temat. Wydają się całkiem sympatyczni ...
- Bo są, mamo . Gdzie jest mój pokój ? 
-Pierwsze drzwi na lewo , skarbie.
Chwyciłam walizkę i powoli wniosłam po schodzach. Otworzyłam wskazane drzwi i dosłownie mnie zamurowało. Pomieszczenie wyglądało tak samo jak mój pokój w Londynie. No może bez kilku osobistych drobiazgów, ale jednak. Wyjęłam z torby laptopa i szybko zalogowałam się na ukochanego twittera. Od kilku dni ilość moich followersów jak i interakcji szalała.
Co za szalony dzień. - wysłałam krótkiego tweeta i odpowiadałam na różne pytania słuchając ulubionej płyty "Believe". Nawet nie wiem kiedy zasnęłam. Obudził mnie buziak w czoło i informacja że czas na kolację. Poprawiłam włosy , założyłam buty i w podskokach zbiegłam na dół.  Nie wiedziałam co będę robić tutaj , sama , ale musiałam oderwać się od codzienności . Jedząc rozmawialiśmy , tak jak za dawnych czasów, dużo się śmiejąc i żartując. Brakowało mi tego , nawet bardzo. Kilka godzin nawijaliśmy o wszystkim i o niczym. Popijając kolejną już herbatę popatrzyłam na zegarek , który wskazywał kilka minut po północy. Ściskając rodziców wróciłam do siebie . Odświeżyłam się i zakopałam w pościeli. Chwilę potem spałam jak dziecko. Nie wiedziałam , że jutrzejszy dzień przyniesie tyle emocji. 


[ALEX]
Chłopcy przyjechali do mnie kilka godzin po wyjeździe Mai. Umówiliśmy się na nocny maraton filmowy z mieszanką horrorów i komedii. Przed ich przyjściem pojechałam na szybkie zakupy ( w końcu wszyscy wiedzą , że Horanek je dosyć dużo) , przygotowałam popcorn oraz napoje. Do salonu przyniosłam również wszystkie poduszki oraz kilka kocy , bo wszyscy wiedzą że noce w Londynie zazwyczaj są zimne. Czekając na przyjazd znajomych weszłam na twittera. i zobaczyłam że przyjaciółka zdążyła opublikować własny wpis. Kliknęłam Fav i sama nie zostawałam w tyle :
Będzie ciekawie. Maraton filmowy z przyjaciółmi. xx
Gdy tylko to wysłałam , usłyszałam dzwięk dzwonka. Zbiegłam by otworzyć, gdyż byłam przekonana że to chłopaki , ale w dzrzwiach stał listonosz z bukietem kwiatów. Nie wiedziałam o co chodzi więc pomyślałam , że to pomyłka , ale głos przemiłego dostawcy rozwiał wszelkie moje wątpliwości.
- Pani Alex Bloom ?
- Tak , to ja - przygryzłam wargę zupełnie zdezorientowana.
- Przesyłka do pani , w środku znajduje się liścik. - szybkim ruchem ręki wręczył mi bukiet- miłego dnia.
Nim zdążyłam cokolwiek powiedzieć listonosz odjechał już swoim rowerem pełnym przesyłek. Otworzyłam karteczkę : 
Pewnie zastanawiasz się od
kogo te kwiaty, jednak
narazie to tajemnica. Masz
piękne oczy. Uwielbiam 
je. xx
Uśmiechnęłam się , jednocześnie nieco obawiając. Kto to mógł być ? Byłam pozbawiona wszelkich pomysłów. Znajdując kolorowy wazon wypełniłam go do połowy wodą i delikatnie wsadziłam tam krwisto-czerwone róże. 
*ding dong*
Kolejny dzwonek. Tym razem byli to już na szczęście moi goście. Szybko się z nimi przywitałam i przynosząc popcorn włączyłam pierwszy film. 
________________________________________________________

Kochani , 
tak oto doszliśmy do końca 9 rozdziału !
Kończyłam go pisać wczoraj około północy , gdyż
dziwnym trafem naszła mnie wtedy wena . Hah , te 
niespodziewane momenty. Poza tym
rozdział trochę dłuższy niż zwykle , co myślicie ?
Mam nadzieję , że nie przesadziłam ani
nie zanudziłam. Piszcie co myślicie.

Poza tym muszę was zaprosić na 
gdzie niedługo znajdzie się 3 rozdział nad którym jeszcze pracujemy.
No to komentujcie i do zobaczenia 
xx

środa, 23 stycznia 2013

Zapowiedź #9 i informacja

 ZAPOWIEDŹ :


- Ale wrócisz , prawda ? Obiecaj mi , że wrócisz , obiecaj - głos Zayna , przyprawił mnie o dreszcze . 
- Pewnie że tak , głupolu. Przecież nie mogę zostawić Alex na pastwę Was pięciu , hah - udawanie naprawdę wychodziło mi całkiem nieźle, może powinnam zastanowić się nad aktorstwem ? 
Jeszcze raz uściskałam chłopaków i tłumacząc się pośpiechem wyszłam z ich domu. Gdy drzwi się zamknęły , natychmiastowo zaczęłam płakać. Nie da się opisać tego , co poczułam. 


INFORMACJA : 

Kochani , wiem że rozdziały nie są regularnie dodawane , przepraszam Was bardzo ! Wszystko przez to że staram się skupić również na blogu (na który was serdeczenie zapraszam) www.my-own-way-to-heaven.blogspot.com i sama mam też troszkę roboty.
Poza tym , myślałam o tym żeby zrobić zwiastun na tego bloga, co myślicie ? Obejrzałby ktoś ? Liczę na Wasze opinie <3

A rozdział #9 już jutro ^^
xxx

czwartek, 17 stycznia 2013

#8

[Maja]
Przemierzając kolejne , puste jeszcze uliczki Londynu zastanawiałam się co tak naprawdę chciałam zrobić. Bilet do Miami , do rodziców. Tylko po co miałam tam jechać ? Nagły impuls , uczucie nie do opisania. Potrzeba chwili . Miałam lecieć sama ? W tym momencie kiedy poznałam chłopaków , ułożyłam sobie swoje , dosyć długo już pogmatwane życie ? Tak poprostu ich zostawić ? Zbyt dużo się wydarzyło przez ostatni tydzień. Nagle widziałam siebie na okładkach gazet, gdzie kolejni dziennikarze starali się odgadnąć kim jestem , a co najważniejsze kim jestem dla chłopaków. Potrzebowałam wytchnienia. Momentu oddechu , sekundy na przemyślenia.
Dochodząc do drzwi lotniska wzięłam głęboki oddech i poszłam do najbliższej kasy.
-W czym mogę służyć? - Uroczy głos młodej sprzedawczyni ocucił mnie na tyle iż byłam gotowa realistycznie myśleć.
- Myślę .. że przyszłam po bilet do Miami.
- Na kiedy konkretnie ?
-Właściwie .. to jak najszybciej. Potrzebuję go w trybie NOW.
-Okej . Dzisiaj jest 4 stycznia. Jest lot do Miami o 21. Lot trwa 8h. O północy tamtego czasu jest Pani na miejscu.
- Cudownie. Więc, chciałabym go kupić. Czy jest możliwość zakupienia również biletu powrotnego ? Tak żaby wrócić jakoś 10 stycznia.
- 10 stycznia , wylot z Miami o 15. Lot 8h. Przylot tutaj o 23 czasu Miami , czyli około 4 rano tutaj .
-Doskonale. Poproszę te dwa bilety.
- Mamy dzisiaj właśnie promocję.  Obydwa bilety będą panią kosztować 150 funtów.
Szybko zapłaciłam , a przemiła sprzedawczyni podała mi dwa nowo wydrukowane bilety. Wracając wstąpiłam do ulubionej kawiarenki na rogu Oxford Street i zamówiłam karmelowe latte i ukochane czekoladowe ciastko. Delikatnie delektując się napojem sprawdziłam telefon , który wyłączyłam z samego rana , aby nikt nie przeszkadzał mi w codziennych , "głębokich" przemyśleniach.
No tak . Sms od Alex :
Gdzie jesteś ? Martwię się ! Nic mi nie powiedziałaś !
Szybko wystukałam odpowiedź :
Spałaś. Wyszłam o 8 z domu. Musiałam coś załatwić. Za jakieś pół godziny będę w domu . Czekaj na mnie.

Kończąc deser , zostawiłam na blacie 5-funtowy banknot, i zakładając okulary wyszłam na świeże powietrze. Do mieszkania nie było daleko. Góra 15 minut.  Wracając, założyłam słuchawki na uszy i nie interesując się niczym innym wokół mnie spacerkiem doszłam do domu.
Alex jak zwykle siedziała jeszcze przy barku , sącząc herbatę z różą i przeglądając ukochany Vogue.
- Gdzieś ty była o tej porze ?! - spojrzała na mnie , a ja wybuchłam śmiechem. Brzmiała jak moja mama, przysięgam.
- Byłam kupić bilet. Jadę do Miami.
Oczy przyjaciółki robiły się coraz większe a czasopismo , które jeszcze przed chwilą trzymała w ręku upadło bezszelestnie na drewnianą podłogę.
- Żartujesz ?!
- Nie , podjęłam decyzję. Jadę na tydzień do Miami. Dawno nie widziałam się z rodzicami. Trzeba ich w końcu odwiedzić.
-Kłamiesz. Widzę , że kłamiesz. To nie jest powód dla którego wyjeżdżasz. Wiesz , że Cię znam.
Wiedziałam , że się nie nabierze. Zbyt długo się znałyśmy.  Jej się nie dało okłamać. Chyba to jej instynkt pozwalał na odróżnienie prawdy od fikcji. Westchnęłam i przygryzłam wargę.
-No cóż.  Odkąd znamy 1D , czyli zaledwie od 4 dni to wszystko się zmieniło , wiesz ? Ja też przeszłam jakąś zmianę. Ale dla mnie to za szybko. Nie byłam na to przygotowana. Nagle mam ponad milion followersów tylko dlatego że znam Zayn'a Malika czy coś. Tysiące tweetów o follow back i różne , czasem dziwne pytania. Ale wiesz co jest najgorsze? To że widzę swoją , czy twoją twarz na okładkach gazet jako "najnowsze znajome chłopaków". Nie jestem tym typem osoby , której to nie obchodzi. Już nie . Dlatego wyjeżdżam aby sobie to wszystko ułożyć i wrócić z przeświadczeniem , że WIEM co się dzieje.
-Ah..- westchnęła i popatrzyła w bok , jakby tam była wyryta odpowiedź. Stałyśmy naprzeciwko siebie nie wiedząc co powiedzieć . Poprostu się do niej przytuliłam.
-Alex .. ja wiem że jest ci przykro .. ja poprostu muszę tam lecieć. To tylko tydzień i jestem znów tutaj. Tu jest mój dom. Nie ważne co się stanie. Ja napewno tutaj wrócę.  - wyszeptałam do jej ucha , a po policzku spłynęła mi łza. - Kocham cię , pamiętaj.
-Też cię kocham , jesteś moją siostrą . Tylko wracaj szybko okej ?
- Pewnie , że tak . Przecież nie mogę zostawić cię na pastwę pięciu nieogarniętych chłopaków, nie sądzisz ?
Wybuchłyśmy śmiechem. Popatrzyłam na zegarek. Dochodziła 10. Musiałam iść się spakować.
Wyjęłam z szafy niewielką walizkę . Wrzuciłam kilka par ubrań , jakieś buty i małą kosmetyczkę. Godzinę później byłam już gotowa. Siadając na wysokim krześle patrzyłam jak przyjaciółka spokojnie szykuje lunch.
Zadzwoniłam do rodziców. Nie spodziewałam się , że ogarnie ich taka radość , gdy dowiedzą się że jedyna córka planuje odwiedziny. Ostatnią sprawą jaką musiałam załatwić było pożegnanie z chłopakami. Mimo tego , że znałam lepiej tylko Zayna i Louisa postanowiłam że przejadę się do nich do domu. Odpaliłam czarne Volvo i po 20 minutach byłam na miejscu. Szczęśliwie cała piątka była w środku.
-Maja ! - krzyknęli radośnie widząc mnie w drzwiach ich ogromnej willi.  Uśmiechnęłam się radośnie do każdego z nich.
-Wyjeżdżam. Chciałam się pożegnać.

____________________________
Na dzisiaj to tyle.
Zapraszam do komentowania.
Kocham Was <3